Jesienne krajobrazy w mieście Lublinie w 2025. /Fall in Lublin city - autumn photography 2025
Dziś już chyba ostatnie zdjęcia jesienne w tym roku. Jeszcze nie obrobiłam wszystkich z poprzednich lat, a goni mnie Boże Narodzenie! Dopiero był miesiąc do świąt, a nagle zrobił się tydzień! Nie zrobiłam jeszcze nowych kartek świątecznych, choć zabieram się za nie od miesiąca właśnie.
Znów nie nadążam za tempem życia. Właściwie to nie odwiedzałam bloga od miesiąca (ostatnie posty były zaplanowane). Z internetów to tylko odwiedzam ostatnio socjale FB i Insta, których często mam dość, bo ilość głupoty ludzkiej i jadu zaczyna mnie przerażać a porady na Insta mocno zachwiały moim dotychczasowym przekonaniem "jak żyć?" (skoro: źle oddychasz, źle myjesz zęby, źle wieszasz papier toaletowy itp.,itd.)
Czas spędzam głównie na zewnatrz, jako że całe życie uciekam przed tym, co mnie osacza. Czasem jednak gdy już nie denerwuje mnie atmosfera w domu, to robią to ludzie na zewnatrz. Tak źle i tak niedobrze, bo z moim nadwrażliwym układem nerwowym jestem jak tykająca bombka i to nie świąteczna. Jedyna dobra rzecz jaka wynika z wielogodzinnych spacerów to tony zabawek uratowanych spod śmietnika i czasem perełki z PRLu, które można sprzedać kolekcjonerom.
Od przyszłego roku (jak dożyję, bo nigdy nie wiadomo czy cię nie przejedzie jakaś "ciężkażarówka" na przejściu), będę wrzucać zdjęcia moich znalezisk spod wiaty. Mnóstwo się tego przewinęło w ostatnim roku. Część oddałam po sesjach zdjęciowych z udziałem lalek (zapraszam na Besu- dolls and miniatures ), część wymieniłam, resztę usiłuję sprzedać z miernym skutkiem.
Wracając do jesieni - nie wiem jak to możliwe, ale dopiero w tym roku zauważyłam różowe liście na drzewach (??? zawsze tylko czerwone były!) i fioletowe niebo po zachodzie słońca (beżowe, bure, szare, granatowe znam, ale fioletowe?!).
Wrzucę zdjęcia nocne kiedyś przy okazji innego posta. Jestem i tak w tyle z przynajmniej 3ma przemyśleniowymi (w głowie ułożyłam je ze 20 razy a jak przychodzi do pisania na kompie, to mi się nie chce!). Nadal mam nadzieję, że ludzkość wreszcie wymyśli maszynę do przetwarzania ludzkich myśli na wersje cyfrowe. Oj ile postów bym dodała, ile sesji lalkowych zrobiła i ile obrazów namalowała z wyobraźni! (nie wspominając o serialach i filmach sci- fi 😂).
Szkoda że jesień już się kończy. Tradycyjnie to moja ulubiona pora, bo jestem jesieniarą nie tylko z urodzenia. Smutno tylko, że wrzesień był w większości deszczowy a listopad zimny i czasami ... zimowy! Zauważyliście, że granica w tym roku pomiędzy latem a jesienią była ostra jak nigdy? W przeddzień kalendarzowej jesieni było jakieś 28 C i słonecznie a na drugi dzień już 16 C i deszcz?! Czasem mam wrażenie że żyję w takim Truman show. Tylko że to Besu show!











Brak komentarzy: