Dlaczego NIE pójdę na Wybory i NIE zagłosuję w Referendum?

10/13/2023

 

       To już ostatnia prosta przed głosowaniem w niedzielnych wyborach ogólnopolskich i referendum. Kampania wyborcza już na finiszu - jedni obiecują, drudzy straszą a trzeci kłócą się o sondaże wyborcze. 

      Skoro świat polityki jest nieodzownym elementem naszej codziennej egzystencji w państwie polskim i  wkracza w każdy obszar naszego życia, to jako potencjalny wyborca (wyborczyni?) też postanowiłam zabrać głos w tej sprawie i dorzucić swoje 3 grosze przemyśleń na temat miłościwie panującej nam politycznej władzy (obecnej i dawnej).



       Pewnie zastanawiające jest dla tego, kto raczył tu zajrzeć skuszony nagłówkiem, dlaczego nie zamierzam oddać swojego głosu ani w wyborach ani w referendum? 

 

 

 Odpowiedź jest prosta: 


BO NIE MA NA OBECNEJ SCENIE POLITYCZNEJ ŻADNEGO KANDYDATA/PARTII POLITYCZNEJ KTÓRĄ MOGŁABYM Z CZYSTYM SUMIENIEM POPRZEĆ!

 

 

 


 

 

Ale najpierw trochę historii... 

 

       Zapewne są tacy, którzy jeszcze pamiętają przemiany gospodarcze po wolnych wyborach i obaleniu komunizmu na początku lat 90tych XX w oraz jak Polska przekształcała się po odejściu od gospodarki centralnie planowanej rodem z PRL do wolnorynkowej. 

 

       No cóż, nie wszyscy skorzystali na uwolnieniu rynku i nieograniczonej wolności gospodarczej. Byli tacy, którzy po likwidowaniu fabryk, które w PRLu dawały pracę, nie mogli się odnaleźć na wolnym rynku, gdzie rządzili przede wszystkim "prywaciarze", maklerzy oraz ... mafia!

       Jednym z takich osób był mój ociec, który po upadku URSUSa w Lublinie gdzie przepracował wiele lat jako tokarz, musiał przez kolejne 30 lat tułać się po bazarach dźwigając torby z różnorodnymi pierdołami jakimi tylko dało się handlować na targowisku, bo innej pracy nie mógł znaleźć jako człowiek z wykształceniem zawodowym (w jednym określonym kierunku) i przygotowany do pracy w państwowym molochu. 

       Do dziś narzeka na obecny ustrój, który wpędził go w długi (samego ZUSu trzeba było w ostatnich 10ciu latach płacić co miesiąc po 1 tys zł a często takiej sumy przez cały miesiąc nie widział nawet na oczy po zsumowaniu miesięcznych "zarobków"!). 

       Za minionej prlowskiej władzy to przynajmniej dostał mieszkanie zakładowe, które później dzięki ustawie mieszkaniowej w "wolnej" już Polsce mógł wykupić za ułamek jego ceny. Kiedyś tj. w PRLu dobrym pracownikom przyznawano mieszkania spółdzielcze w pierwszej kolejności gdy powstawały Robotnicze Spółdzielnie Mieszkaniowe a czynsz był na tyle niski w stosunku do zarobków, że można było mieszkać bez obaw o wyrzucenie na bruk. Gdyby nie polityka socjalna w ustroju "słusznie minionym" jak mawiają niektórzy, to teraz pewnie nie mielibyśmy gdzie mieszkać, bo zarówno wtedy jak i teraz nielicznych było stać, by za gotówkę kupić własne 4 kąty. W przypadku obecnej polityki mieszkaniowej czynsz byłby 2x wyższy gdybyśmy musieli wynajmować mieszkanie prywatnie, choć i tak płacimy nie mało za 'własne'. Teraz żeby takową 2 pokojową chałupę jak 'moja' kupić na własność trzeba by było brać kredyt w banku na 30 lat (pod warunkiem że masz z czego go spłacić!).



  Tu pojawia się pytanie do wszystkich ekip dotąd rządzących w Polsce:

" GDZIE TE TANIE MIESZKANIA NA WYNAJEM, KTÓRE OBIECUJE NIEMAL KAŻDA PARTIA OD CZASU UPADKU KOMUNY? TE SOCJALNE CZY KOMUNALNE, NA PRZYDZIAŁ KTÓRYCH LUDZIE CZEKAJĄ PO 10 LAT W KOLEJKACH?"

 

 

 ➽➽➽➽➽➽

 

       Jeszcze we wczesnych latach 90tych ojcu szło nawet nieźle w tym handlu- wszystkiego brakowało to też towary przywiezione zza granicy (głównie wschodniej- z Ukrainy) szły jak świeże bułeczki. Jedne towary zwoziło się sąsiadom zza Wschodu a inne się od nich przywoziło, by sprzedać je na naszym rynku. Pamiętam tą elektronikę w postaci kalkulatorów, zegarków a nawet sprzętu grającego (w tym wieżę, której nigdy sama nie miałam !) które wypełniały nasze mieszkanie. Jako dziecko jadałam na śniadanie kokosy i kawior z Bieługi - tak, ten podobno dziś najdroższy, bo wtedy był tani jak barszcz i dostępny wszędzie na Wschodzie toteż przywoziło się ile można. [No cóż nie zawsze byłam wegetarianką, a kawioru już we wczesnym dzieciństwie miałam przesyt!]. 

 

      Później na początku nowego tysiąclecia, gdy rynek się już nasycił a pierwsze hipermarkety i dyskonty zaczęły zalewać Polskę wyrugowując handel z bazarów i małych rodzinnych sklepików, było już coraz gorzej! 

 

       Płace były niskie (najniższa krajowa rzędu 800-1,2 tys zł) a zarobić nie było gdzie, bo wszystkie fabryki likwidowano lub oddawano w prywatne ręce. Kto miał dużo kasy mógł otworzyć własny biznes ale podatki i kontrole skarbowe (praktycznie co tydzień na każdym targowisku za pierwszych rządów PiS jak wspominał ojciec) skutecznie uniemożliwiały dorobienie się jeżeli ktoś był drobnym ciułaczem

       Ci którzy prowadzili hurt jeszcze dobrze ciągnęli kilka lat sprowadzając towary z Chin, którymi tacy jak mój ojciec handlowali na straganach. Gdy markety zaczęły sprzedawać wszytko co się da, to ludzie przenieśli się "pod dach" omijając bazary gdy chodzi o towary przemysłowe. Nie było już tam najtaniej na rynku, bo w marketach ciuchy z Chin były tańsze niż bazarowe z Turcji. Teraz mamy jeszcze ciucholandy więc bazar jako miejsce sprzedaży tanich ciuchów przestał się liczyć w oczach klientów, którzy co tydzień mogą kupić rzeczy w dobrym stanie za 2 zł! (kiedyś było po 1 zł ale inflacja robi swoje 😒)  
 
       Teraz oprócz kiosków ruchu które masowo padają (co widzę na każdym przystanku autobusowym w Lublinie, gdzie takowe stały), likwidowane są też drobne miejsca handlu wokół sklepów, gdzie od dawna drobni sprzedawcy stali już od wczesnych godzin porannych by zarobić na chleb.
 
       Oto obecnie teren na ul. Godebskiego w Lublinie, gdzie często mój ojciec handlował jeszcze 10 lat temu. Niedawno ten plac koło Stokrotki został "opalowany" i nie wiedzieć czemu "Państwo" zabrania zarabiania na chleb drobnym sprzedawcom, ale widocznie czerpie zyski z wynajmu dyskontowi spożywczemu, który stoi tu od lat i koegzystował z mini targowiskiem od początku swojej działalności (a może po prostu trzeba było przegnać stamtąd warzywną konkurencję?). 
 
       I co tzn. Teren Skarbu Państwa? Państwo to my wszyscy, więc na logikę biorąc teren powinien należeć do wszystkich! Jakim prawem ktoś na górze zabrania jednym zarabiania na chleb żeby inni mogli to robić bez przeszkód? 
 
 




       Dwa lata przed pandemią ojciec dzięki kolejnej dotacji z Unii otworzył swój zakład usługowy i niestety to też mu nie przysporzyło ani pieniędzy ani godnego życia. Dofinansowanie skończyło się po roku a pandemia skutecznie pogrążyła go w długach.   

      Pomimo szumnych deklaracji rządowych PiSu o wsparciu z powodu koronawirusa (tarcza antycovidowa) w 2020 r. nie wyszedł do dziś na prostą. 

      Jak mógł przetrwać lockdowny bez długów skoro dostał 2x po 5 tys zł na cały rok (zapłacił część ZUSu i raty kredytów dodatkowych) a odroczony 3miesieczny ZUS i tak trzeba było zapłacić nawet gdy przysłowiowy "pies z kulawą nogą" nie zawitał do zakładu?  

     Gdyby zatrudniał rzesze ludzi a nie tylko samego siebie to może i by dostał z 1 mln tak jak artyści estradowi, którzy występowali do Ministerstwa o takie sumy z powodu niemożności koncertowania! (wiem że to się rozkłada na całą ekipę, ale wychodzi po obliczeniach że i tak każdy z nich dostałby więcej niż najniższa wtedy krajowa na miesiąc, a mój ojciec nawet na nią nie mógł liczyć przez cały rok zamykania biznesu).


      Tak samo było zresztą kilka lat temu gdy "za Tuska" (w 2009 r) dostał pomoc de minimis na otwarcie ciuchlandu, który po zakończeniu okresu karencji upadł, bo zjadły go koszty prowadzenia (dochód na poziomie kilku zł dziennie gdy trzeba było opłat płacić po 1,5 tyś włączając w to ZUS, opłatę za lokal itp.). Pomimo dofinansowania na zakup potrzebnego towaru i wyposażenia nie miał szans na rynku z dużymi molochami (a w Lublinie dużych ciuchlandów jest nadal co niemiara, choć połowa już padła od tego czasu).




Następne pytanie do polityków wszystkich opcji:

"JAK ŻYĆ PANOWIE POSŁOWIE I PANIE POSŁANKI GDY PODATKI, SKŁADKI I INNE ZOBOWIĄZANIA WOBEC PAŃSTWA POLSKIEGO UNIEMOŻLIWIAJĄ PRACUJĄCEMU NA WŁASNY RACHUNEK ZAROBEK NAWET NA NAJNIŻSZYM POZIOMIE?"

 

      Tylko proszę bez odpowiedzi w stylu byłego Prezydenta: "Trzeba znaleźć lepszą pracę" i bez mądrości w stylu jednej z "ubogich" posłanek, która nie może przeżyć za 10 tyś zł. - "No chyba że na wsi, bo nie w dużym mieście".

 

 

 

➽➽➽➽➽➽


       Moja matka po kilkunastu latach pracy w przyszpitalnej kuchni została w na początku lat 2000ch zwolniona, bo lepiej się opłacało szpitalowi zatrudnić catering do serwowania żywności pacjentom, czy przywozić z innych szpitali niż gotować na miejscu. Przez 2 lata nie mogła znaleźć pracy choć była dobrą kucharką ale w żywieniu zbiorowym (w rodzinie i poza nią wszyscy chwalili jej dania). 

       Po znajomości zatrudnił ją znajomy znajomych w swoim barze i tak przez kilka miesięcy pracowała na czarno, a do tego w 1szym dniu pracy wybuchł jej nieszczelny kombiwar i poparzył całe przedramię i oko! Oczywiście właściciel przybytku pracowniczego nalegał aby zgłosiła w szpitalu, że wypadek miał miejsce w domu, bo przecież nie było żadnej umowy ani niczego innego, co by ją wiązało z tym miejscem. Jak się już podleczyła to wróciła tam by tyrać za 800 zł "do ręki" a w ostatnim miesiącu przed zwolnieniem się z tego miejsca właściciel nawet nie dał jej całej wypłaty w całości, tylko w ratach i to nie wiem czy wszystkich! 

      Tylko dzięki mojej babci, która przepracowała praktycznie całe swoje zawodowe życie w miejscowej bursie szkolnej udało się matce załapać pracę sprzątaczki, bo ówczesna dyrektorka zatrudniła ją na to stanowisko gdy już inna pani odchodziła na emeryturę. 

      Tylko dzięki "znajomości" mojej babci matka mogła dopracować te ostatnie 12 lat do swojej emerytury. Poszła na nią tuż po złamaniu ręki i cieszy się teraz, że nie będzie musiała harować za najniższą krajową kolejnych kilku lat, które musiałaby osiągnąć gdyby wiek emerytalny nie został na powrót obniżony.

     Gdyby nie zmiana władzy i obniżenie wieku emerytalnego, który owa wprowadziła, to moja matka musiałaby harować z krzywą ręką jeszcze kilka lat. 

 

 

Czy ktoś się jeszcze dziwi, że poprzednie wybory wygrała partia, która zrealizowała (w większość) swoje obietnice wyborcze? Czy nie tego chcą ci co głosują- żeby to, co obiecane zostało zrealizowane? Ale dlaczego to oni mają decydować co zrealizować a czego nie, a nie my- faktyczna władza w Polsce? Sam Naród?


       Dla takich ludzi ciężko tyrających za najniższa krajową całe życie, jak moja matka, zmiana władzy a wraz z nią powrót do poprzedniego wieku przechodzenia na emeryturę był wybawieniem. Dlatego duża część społeczeństwa poparła tę a nie inną partię- bo obiecali przywrócić to czego domagała się większość narodu.

 

      Przy okazji zapytam dlaczego my jako Naród - jako faktyczna władza w Polsce jak zapisano w Konstytucji, nie mogliśmy się wtedy wypowiedzieć na ten temat w Referendum, tylko robimy to teraz, de facto po obniżce przez Sejm ustawowego wieku przechodzenia na emeryturę? Dlaczego nie było Referendum ws. podniesienia wieku emerytalnego i tego dotyczącego przesłanki eugenicznej ws aborcji?

 

Temat swobody decydowania przez naród dotyczy nie tylko sfery gospodarczej ale także obyczajowej.

 

       Po licznych protestach środowisk kobiecych po wykreśleniu z ustawy antyaborcyjnej zapisu o "przerywaniu ciąży z powodu nieodwracalnych wad płodu" też nie było żadnego Referendum, w którym same zainteresowane kobiety oraz ich partnerzy mogliby się opowiedzieć za lub przeciw tej przesłance. Zrobił to Trybunał Konstytucyjny z nowymi członkami w swoich szeregach w 2020 r. Nie mnie oceniać czy prawidłowo wybrany czy nie, bo sami prawnicy nie są co do tego zgodni (czyj skrawek sceny politycznej tego inne przekonanie) ale zastanawiam się co się takiego zmieniło, że ustawa antyaborcyjna uchwalona w 1993 r była przez lata zgodna z Konstytucją z 1997 r (sama Ustawa Zasadnicza do dziś jest aktualna) aż nagle w 2020 r część tej ustawy uznano za niezgodną? To mam rozumieć, że przez 23 lata od uchwalenia Konstytucji lekarze łamali prawo poddając aborcji płody z poważnymi wadami genetycznymi? Może powinni więc być ścigani jako zbrodniarze czy coś w tym stylu? A co z posłami, którzy uchwalali takie niezgodne prawo? Przecież większość posłów w Sejmie to prawnicy! Mam rozumieć, że Konstytucję można interpretować dowolnie i walczyć za nią kiedy jej zapisy są na rękę danej partii a zarzucać jej łamanie innym gdy nie są? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia po wybranej stronie politycznej?

 

 

Dlaczego nie możemy się wypowiadać za każdym razem w sprawach dla nas najważniejszych osobiście, tylko robią to za nas posłowie nie zawsze tak jakbyśmy chcieli? Dlaczego nie wypowiadamy się w Referendach z pytaniami które nas najbardziej dotyczą?

       Obecnie przy tych wyborach pojawia się taka możliwość ale z pytaniami zadanymi "za późno" oraz skonstruowanymi na zasadzie "wolnej furtki". 

 

Zauważyliście, że te pytania w obecnym Referendum nie są jednoznaczne (przynajmniej dla mnie)?

 

Spróbuję przeanalizować pytania i możliwe "najlepsze" odpowiedzi.



Pytanie 1: Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?

 

Wydaje się, że jedyna logiczna odpowiedź to : NIE. Dlaczego? Bo to Polacy powinni zarządzać swoim majątkiem a nie obce zagraniczne firmy, które by się bogaciły naszym kosztem. ALE. Zauważyliście, że pytanie dotyczy tylko strategicznych sektorów gospodarki? Czyli jakich konkretnie? 

Czytam na mądrych portalach prawniczych i gospodarczych, że dla każdego państwa a nawet regionu są one rożne! Pytanie dodatkowe- co jeśli jeden czy kilka z tych sektorów gospodarki strategiczny dziś, zostanie uznany za nie strategiczny jutro i będzie można sprzedać firmy w nim obecne zagranicznym koncernom?



Pytanie 2: Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?

 

Wydaje się, że logiczna odpowiedź to : NIE. Nikt przecież w starszym wieku nie chce harować do śmierci biorąc pod uwagę jeszcze nie najlepszy stan zdrowia. Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, że organizm ludzki z wiekiem po prostu się zużywa i nie wszyscy " seniorzy będą mogli zakładać tą fotowoltaikę" szanowny panie pośle Pawlak! Jednak pytanie nie precyzuje czasu, w którym miałoby obowiązywać to nie podniesienie wieku jeżeli społeczeństwo udzieliłoby takiej odpowiedzi? Czy tylko teraz w kolejnej kadencji Sejmu będzie ta decyzja ludu obowiązywać czy "na zawsze" już w Polsce i żadna przyszła władza nie będzie mogła tej zmienić? Już dziś grzmią głosy niektórych ekspertów, że trzeba będzie w przyszłości dłużej pracować, bo nie będzie kasy na przyszłe emerytury. Ciekawa jestem czy będzie to też dotyczyć posłów czy oni dawno zabezpieczyli się na starość? Po cholerę więc odprowadzać składki na ZUS skoro ich nie zobaczymy na starość? I po co przekierowywać jakąś część do OFE skoro to "nie nasze pieniądze" jak mawiał były premier? Może lepiej zbierać w skarpetę zamiast oddawać na niepewną przyszłość. Pamiętam powiedzenie "Jeśli umiesz liczyć to licz na siebie!" a wy? Pewnie tym tematem będziemy się martwić jeszcze nie raz w przyszłości.

 

 

Pytanie 3: Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?

 

Znów się wydaje się, że logiczna odpowiedź to : NIE, zważywszy na toczącą się wojnę za naszą wschodnią granicą i fakt, że Białoruś wspiera w niej Rosję, której imperialne dążenia zagrażają także nam. Ale znowu pytanie nie precyzuje czasu, w którym miałoby obowiązywać to Nie. Na chwilę obecną zapora broni dostępu na teren Rzeczypospolitej fali nielegalnych imigrantów, którzy z terenu Białorusi są przepychani na granicę z Polską a w rezultacie liczą na wkroczenie na teren Unii (i tym samym na socjal w Niemczech). W toczącej się obecnie "wojnie hybrydowej" zlikwidowanie umocnień na granicy a tym samym wpuszczenie na teren Europy ludzi wśród których mogliby się ukrywać agenci rosyjscy lub terroryści byłoby przysłowiowym strzałem w stopę, dlatego uważam że bariera powinna pozostać na miejscu do czasu rozwiązania konfliktu wschodniego. Pytanie- co będzie potem? Za rok, kilka lat? Gdy zapanuje już pokój i/albo reżimy wschodnie upadną a bariera nie będzie potrzebna? Zostawiamy na przyszłość, bo historia lubi się toczyć kołem czy demontujemy żelastwo za miliony bo wreszcie nie ma zagrożenia? Nie jestem tak naiwna, by sądzić że granice państwowe są dane raz na zawsze. Jak pokazuje historia - w ciągu wieków jedne państwa powstawały a inne upadały. Granice zmieniały się w zależności od toczonych wojen i sojuszy. Jak będzie z Polską- niewiadomo? Na chwilę obecną mamy jasno ustalone granice, ale co przyniesie przyszłość to wielka niewiadoma.

 

 

Pytanie 4: Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?

 

Tu każdy odpowiada w zgodzie z własnymi poglądami, ale dla mnie osobiście odpowiedź brzmi   NIE. Już tłumaczę dlaczego.

Ja się wcale nie dziwię ludziom, że migrują tam gdzie spodziewają się wieść lepsze życie od doczesnego. Każdy człowiek ma zakodowaną chęć przeżycia i poprawy losu, ale jestem przeciwna dążeniu do tego w taki sposób jak obecnie się to dzieje na naszej wschodniej granicy. To nie my zwabiliśmy ludzi do Europy obiecując im socjal, tylko zrobiła to kanclerz Niemiec, więc dlaczego to my mamy płacić za jej wylewność? Dlaczego pani Merkel przy zgodzie innych krajów Unii zaprosiła nie tylko tysiące uchodźców wojennych np.z Syrii, co było moralnie słuszne, ale też rzeszę migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu do Europy? Podejrzewam, że w ten sposób chciała niejako 'odkupić' winy za II w. św. kiedy to jej kraj mordował wszystkich "nie Aryjczyków". Widzimy jak w czasach obecnych próbuje się rozmyć odpowiedzialność Niemiec za wywołanie najkrwawszej wojny w Europie, choćby używając słów naziści w odniesieniu do sprawców Holokaustu, którzy jednak nie przez wszystkich (a nawet samych Niemców) są kojarzeni z ... nacją niemiecką oraz wypisywaniu artykułów o obozach nazistowskich, które kojarzą się z Polską wskazując na sprawstwo naszego kraju w ich zakładaniu (to słynne przeinaczenie w prasie zachodniej "p....e obozy koncentracyjne"). W obecnych czasach XXI w Niemcy jawią się w Europie jako kraj tolerancyjny, otwarty i kulturowo zróżnicowany w przeciwieństwie choćby do Polski odbieranej jako wciąż zacofana społecznie i nastawiona szowinistycznie do "innych". Według mnie Niemcy chcą być znów liderem na arenie europejskiej, ale teraz nie jako potęga militarna ale ekonomiczna, narzucająca pozostałym krajom swój jedyny słuszny punkt widzenia. Skoro to zamożne kraje starej Europy zdecydowały się na masowe wpuszczanie ludzi na swoje terytoria wabiąc ich darmowym utrzymaniem, to dlaczego teraz w ramach 'solidarności europejskiej' każą innym mniejszym krajom sprzątać swój bałagan, bo wymknął się spod kontroli co widzimy z doniesień prasowych? To kuriozalne, że my mamy bronić swoich granic na wschodzie przed migrantami by nie dostali się do Unii i "wypychać" ich skąd przyszli a sama Unia codziennie przyjmuje nowych ludzi dostających się łodziami na teren Włoch. Dlaczego nie są oni odsyłani tak samo jak każe się nam odsyłać tych, którzy przedostali się przez naszą granicę? 

Z racji ograniczeń posta nie rozwinę tematu kontrowersji ws. puschbacków- "gdzie mielibyśmy odsyłać tych ludzi? Na Białoruś skąd faktycznie przyszli, czy do ich macierzystych krajów, skąd faktycznie pochodzą i gdzie dotąd żyli"? Jeśli to 2gie, to w jaki sposób ich odsyłać? Transportując ich do krajów pochodzenia naszymi samolotami czy mamy się domagać by te kraje same pofatygowały się po swoich obywateli? Nie będę się też rozwodzić na temat afery wizowej bo de facto nie wiem kto ma rację - PiS że było 200 ileś naruszeń w związku z wydawaniem wiz czy opozycja mówiąca o 200 tysiącach nielegalnie sprzedanych wjazdów do naszego kraju ? Jako obywatele powinniśmy mieć dostęp do dokumentów poświadczających prawdziwą skalę tego procederu! Powinny być opublikowane w necie i tv tak, jak opublikowano choćby dokumenty dzielące Polskę w razie napaści Rosji na nasz kraj (afera z oddaniem Polski wschodniej przez PO agresorowi w razie najazdu). Co z migrantami nie rozlokowanymi przez Unię? Przecież w Referendum nie ma pytania- czy zgadzamy się na przyjmowanie również tych, których Unia nie narzuca a sami "się narzucają" przez granicę? Właściwie to pytanie referendalne dotyczące nielegalnej migracji w ogóle czy tylko weto dla Unii? 

Nie zamierzam decydować w tej chwili o czyimś byciu i życiu oprócz własnego dlatego nie wypowiem się w tej sprawie. Wiem jedno- jeśli ci ludzie uciekający ze swoich krajów są zagrożeni śmiercią z powodu wojny, to powinni zostać przyjęci przez państwo na terytorium którego składają wniosek o azyl, w tym państwo polskie. Jeśli są jednak migrantami zarobkowymi, którzy chcą dostać się do Europy, by korzystać z socjalnych przywilejów (pewnie nie wszyscy, bo świat nie jest czarno-biały!) i nie zamierzają się integrować z krajem, do którego przybywają, to decyzja o ich przyjęciu powinna być suwerenną decyzją każdego państwa, którego granicę owi usiłują przekroczyć.


Nie zamierzam decydować w Referendum, które nie jest dla mnie przejrzyście jasne. Zresztą mówi się, że można nie pobrać karty referendalnej przy wyborach. A można pobrać samo Referendum nie chcąc głosować na żadnego partyjniaka?




     Skoro niby w Polsce panuje demokracja czyli władza ludu to dlaczego garstka posłów wybranych przez ten lud podejmuje decyzje godzące w jego dobro? Mam wrażenie, że w Polsce ustrojem powszechnym nie jest Demokracja ale POSŁOKRACJA!


   

       Cały czas słyszę, że jak ten czy tamten dojdzie do władzy to będziemy albo 2gą Japonią albo 1szą gospodarką w Europie, albo zadłużonym bankrutem. Ile opcji, tyle narracji! Tak samo jak "Kogo władza, tego telewizja!"

       Dotyczy to zarówno władzy rządowej siejącej swoją propagandę sukcesu w TVP jak i obozu przeciwnego hołubionego przez TVN. Jak widzę hasło "polska telewizja" i "wolne media" to przypominają mi się komedie pana Barei! To już TV Trwam (tak zdarza mi się oglądać rożne media 😅) przedstawia wiadomości bardziej obiektywnie niż obie "obozowe" telewizje razem wzięte, bo przynajmniej przytacza wypowiedzi polityków bez oceniana żadnej ze stron (a przynajmniej tak było jeszcze z rok temu jak miałam wszystkie programy bez dekodera!)

      Jedni płaczą, że drogie ceny i bieda a inni, że ludziom tak dobrze się powodzi w obecnych czasach, bo Polska cały czas się rozwija! Nie wiem komu wierzyć, bo z jednej strony widzę jak emeryci zbierają puszki po śmietnikach a z drugiej jak małolaty na You Tube chwalą się stylizacjami za kilkadziesiąt tyś. zł! 

       Ojciec cały czas mi powtarza żebym nie mierzyła ludzi swoją miarą, ale trudno znaleźć punkt odniesienia w stosunku do innych nie przyglądając się własnej sytuacji, zwłaszcza materialnej. Z mojej perspektywy wychodzi na to, że jak w każdym kraju - są i biedni i bogaci a ja zaliczam się do tych 1szych. 

 

      Nie mam dodatków socjalnych ani najniższej pensji (bo i nie mam jej wcale) i żadna Opieka Społeczna mi nie pomaga, bo się nie należy skoro "utrzymują mnie rodzice" (szczegóły możecie przeczytać tu: Szlachetna pomoc czy naciągactwo? ). Jednym słowem wszyscy "pomocni" mówią parafrazując "masz 2 ręce i 2 nogi to zapier..... do roboty!"

 

 

W kwestii bezrobocia i zatrudnienia to mam takie pytanie do rządzących

 "GDZIE TACY JAK JA - NEUROTYCZNI INTROWERTYCY O CECHACH WWO MAJĄ ZNALEŹĆ PRACĘ ZA NAJNIŻSZĄ KRAJOWĄ (więcej nie wymagam) SKORO NA RYNKU PRACY W MOIM MIEŚCIE PRZEWAŻAJĄ OGŁOSZENIA TYPU: ZATRUDNIĘ NA 3 ZMIANY NA PRODUKCJĘ LUB DO MARKETU, W WIEKU DO 26 LAT NA UMOWĘ ZLECENIE?"

 

 

      Ja to nawet nie mam co liczyć ani na emeryturę ani na zabunkrowanie się na jakimś wygodnym stanowisku, bo nie żyję w czasach gdy w jednej firmie pracuje się całe życie i nawet nie wiem gdzie takową znaleźć ! Nawet już nie skarżę się na to, że niestety jestem "ofiarą losu", która nie potrafi się odnaleźć w życiu ani znaleźć pracy nawet za najniższą krajową, pomimo posiadania dyplomu wyższej uczelni. Właściwie to mogę sobie owym podetrzeć 4 litery gdy zabraknie papieru toaletowego bo 5 letnie studia w Polsce nie gwarantują ani dobrej pracy ani ... żadnej pracy, w moim przypadku.      

      To nie USA gdzie ludzie wykształceni mają lepiej płatną pracę i "są kimś" po studiach, jak zwykli mawiać mniej zamożni. U nas studia są darmowe a tzn. że dużo ludzi może się poszczycić wyższym wykształceniem i konkurencja na rynku rośnie. A jeśli nie jesteś inżynierem tylko humanistą (lub jeszcze lepiej Filozofem Teoretycznym tak jak ja) to masz przerąbane, gdy nie zamierzasz uczyć dzieciaków w szkole lub studentów na uczelni (pod warunkiem, że się tam w ogóle załapiesz. Na 'mojej' uczelni to panowie po 70tce jeszcze piastują katedry a odchodzą z nich dopiero gdy fizycznie odchodzą z tego świata!) 


      Tak przy okazji to wrzucam ogłoszenia o pracę na jakie udało mi się nieraz natknąć przeglądając liczne ogłoszenia. Niektóre jak widać jeszcze sprzed 5ciu lat (🙈), bo zamierzałam wrzucić kiedyś oddzielnego posta o "zatrudnieniu", ale załatwię to tu przy okazji.










Co z tym dostatnim i szczęśliwym życiem szanowni posłowie i posłanki ze wszystkich stron sceny politycznej?


      Dzisiaj idąc do sklepu patrzę na ceny i nijak się nie mogę przyzwyczaić, że warzywa i owoce kosztują prawie 2x drożej niż przed pandemią.

      No właśnie. Czyja to wina, że ceny tak poszybowały w górę? 

 

     Jedni zwalają na inflację i wojnę na Ukrainie, drudzy na partię rządzącą. Przed wyborami to widzę, że na niektóre produkty ceny trochę spadły ale czy to inflacja spada czy to zabieg przedwyborczy na rynku, tego nie wiem. Ciekawa jestem jakie ceny będą po wyborach? 

      I co z tego że pensja minimalna ciągle rośnie (a wraz z nią składki na ZUS itp, co bije "małych pracodawców po kieszeniach"), skoro cena życia w Polsce jest niewspółmierna do tych najniższych zarobków. Cena wynajmu mieszkania w Lublinie to ok.1,5-2 tys nieraz bez opłat za media a nawet czynsz! Nawet gdybym miała tą najniższa krajową to i tak z 70% szło by na wynajem mieszkania.

       W obecnej sytuacji politycznej widzę, że przede wszystkim to wielkim rodzinom życie się na tyle poprawiło, że nie są już stygmatyzowane jak kiedyś. W latach 90tych trudno było utrzymać 5kę dzieci.Teraz są 500+plusy (zaraz 800!), karty dużych rodzin, darmowe przejazdy MPK dla dzieci (przynajmniej w Lublinie), darmowe leki (najtańsze 😑) itp.

       Także dla innych ludzi będących kiedyś pod kreską np. matek samotnie wychowujących dzieci czy rodzin w trudnym położeniu ekonomicznym (nie tylko samej patologii jak sugerują niektórzy na obecnej opozycji,) dodatki w stylu 500+ i 13 oraz 14 emerytura, to zastrzyk gotówki mocno podbudowujący budżet domowy, więc niech nikt się nie dziwi, że poprzednie wybory wygrała partia zapewniająca większości społeczeństwa wreszcie godne życie. Dodam - partia prawicowa (PiS) realizująca socjal o jaki zawsze "walczyły" partie lewicowe. 

       Tak, możemy się spierać, że to rozdawnictwo i że te pieniądze są właściwie nasze, bo idą z naszych podatków ale czy na pewno wszyscy potrafiliby je zatrzymać w portfelu pomimo wprowadzenia zerowych podatków? Andrzej Lepper poseł Samoobrony (partii niegdyś szturmem wchodzącej do Sejmu) powiedział podobno kiedyś : "Wy ludziom nie musicie dawać. Wystarczy, że przestaniecie im zabierać, a ludzie sami sobie poradzą."


       Nie wiem czy wszyscy żylibyśmy dostatnio (co z bezdomnymi albo bezrobotnymi bez prawa do zasiłku?) gdyby Państwo nam nie zabierało. Wiem jednak, że obietnic powinno się dotrzymywać. Po to w końcu ludzie wybierają polityków jako swoich reprezentantów. Tak też było w przypadku poprzednich wyborów- wybrano tych, którzy dotrzymali tego co obiecali (w większości). Czy to dziwne, że ludzi uwierzyli "prawdomównym"? Teraz część wyborców w obawie przed cofnięciem "dobrobytu" zafundowanego przez ówczesną partię sprawującą władzę chce ponownie na nich głosować na zasadzie nie dopuszczenia do rządów tych, "co zabiorą".

       Niestety strategia poprzedników: "2x obiecać to jak 1 raz dotrzymać" się nie sprawdziła m.in dlatego od 2ch kadencji rządzi inna partia niż ta, która przez 8 lat poprzednich rządów nie mogła wprowadzić tego, co obiecała a teraz nadal mami społeczeństwo nowymi zapewnieniami! Zresztą obecnie panująca partia też zapowiada "nowości" a ja pytam- dlaczego ich nie zrealizowano teraz w tej kadencji? Gdzie te 1 mln mieszkań na wynajem panie Morawiecki? 


 

      Ja się wcale nie dziwię uboższej części społeczeństwa jak tu u mnie na Wschodzie, że w poprzednich wyborach poparła tych, którzy wreszcie wyciągnęli ją z biedy. A co robiły poprzez swoje rządy poprzednie panujące partie, które teraz obiecują lepsze życie?

      

ꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜ

       Co robiła partia PO p.Tuska czyli poprzedniego premiera z "konkurencji" to już wiadomo. Obiecywała często jedno a robiła 2gie. Podniosła wiek emerytalny, pomimo protestów tłumionych na ulicach, obniżyła wiek szkolny wywołując protesty części rodziców, miała obniżać podatki a podniosła ten na art. dziecięce. Wprowadziła obowiązkową maturę z matematyki - na pohybel humanistom chyba😒. Po co skoro kiedyś można było wybrać dowolny przedmiot (w tym matematykę) i tym samym można było za jednym zamachem nauczyć się go na egzamin na studia! Ja np. zdawałam biologię i gdybym chciała, to mogłabym z tym zasobem wiedzy startować na jakiejś studia przyrodnicze jak moje koleżanki. Teraz część maturzystów oblewa właśnie przez matmę. Wiem, że ja bym nigdy nie miała matury, gdybym uczyła się w systemie za rządów PO. Ponadto Platforma wybudowała kilka stadionów na Euro 2012 ale nie wiem czy to sukces czy 'droga zabawka' - w Lublinie np. zlikwidowano Cukrownię, by w jej miejsce postawić stadion na którym nie rozegrano żadnego meczu w ramach mistrzostw Europy- dziś świeci pustkami. Nie wspomnę już o ograniczaniu liczby wojska (gdyby wtedy zaatakowała nas Rosja to pewnie oddalibyśmy połowę Polski jak ujawniono w odtajnionych niedawno dokumentach) i dzieleniu Polski na cześć A i B (do dziś p.Tusk uważa, że na Wschodzie Polski żyją ludzie mniej wykształceni i 'patologia' głosująca na PiS, co wybrzmiało w jego wystąpieniach przedwyborczych). Za Platformy mieliśmy aferę hazardową i Amber Gold 😑.


 ꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜ

      Gdzie przez te lata była Lewica, która od dawna na sztandarach niosła socjalne zabezpieczenie najbiedniejszych? Mam wrażenie, że była tylko tam, gdzie kolokwialnie mówiąc "biją gejów" i maszerują z hasłami proaborcyjnymi. Nie chce być zgryźliwa, ale inne hasła bledły wobec konieczności obrony społecznosci LGBT+ zwłaszcza przed nietolerancyjnymi katolikami. Owszem obrona tolerancji i sprzeciw wobec krzywdzenia innych, którym odmawia się należnych praw jest ważna, ale jak tu myśleć o innych gdy samemu nie ma się co do gara włożyć (piramida Maslowa)? Kilka lat wcześniej niektórzy politycy lewej strony robili happeningi z plastikowym męskim przyrodzeniem w jednej ręce i atrapą broni w drugiej zamiast zajmować się budowaniem mieszkań dla najbiedniejszych i poprawą sytuacji wśród bezrobotnych, którzy stracili pracę w wyniku reprywatyzacji. Przypominam że mieliśmy po rządach Lewicy aferę Rywina i tajnych więzień CIA w Polsce 😑

 

       Pomimo zapewnień o troskę o ochronę zwierząt i klimatu, jakoś nie kwapili się do zajęcia się sprawą np. żywych ryb sprzedawanych na targowiskach i marketach (widocznie Dolina Rozpudy i zamykanie kopalni węglowych były ważniejsze 😑).

      Moja koleżanka Ola pisała maile już w 2019 r do posłów lewicy z okręgu lubelskiego i do samego kierownictwa Wiosny p.Biedronia i do dziś cisza! Nikt nie odpowiedział na jej maile nawet kurtuazyjnie w stylu "zajmiemy się sprawą", albo "bla, bla, bla pocałuj nas gdzieś" [printscreen użyty za zgodą właścicielki konta]. Markety w większości same zrezygnowały w późniejszych latach z praktyk sprzedawania żywych ryb, co mnie niezmiernie cieszy. Zainteresowanych "procederem sprzedaży" odsyłam do posta Świąteczna "tradycja" wigilijna w Polsce nie powinna tak wyglądać! Nie kupuj żywego karpia!

 

 



       Pomimo że moje serce bije po lewej stronie nie tylko fizycznie (większość poglądów mam jednak liberalnych), to nie zamierzam głosować na lewicową stronę polityczną (a tym bardziej na prawą- nie moja bajka). Nie wierzę w czcze obietnice socjalne, których przez lata nie można było wprowadzić i nie chce aborcji na życzenie (3 przesłanki kompromisu aborcyjnego były dla mnie najlepszym wyjściem z trudnej sytuacji decydowania o konieczności przerwania nowego życia, i ten kompromis nie powinien być zmieniany w żadną stronę, bo żadne inne wyjście nie jest bardziej moralne czy złe) .

         

ꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜꜜ

       O PSL powiem tylko tyle, że to partia, która przyklei się do każdego byleby dostać się do Sejmu i okupować stołki. Najpierw rządzili z SLD, potem z PO a teraz przyklejają się do Polski 2050. Chyba już nawet sami rolnicy wątpią w nią po tym jak wspólnie z PO podniosła im wiek emerytalny?

 

       Co do innych mniejszych partii to tak jak zwykle- najpierw wchodzą szumnie do Sejmu by coś zmienić a potem przyłączają się w rożnych koalicjach do tych silniejszy, przy których mogą przetrwać albo gdy kadencja już minie to ich posłowie uciekają jak szczury z tonącego okrętu do tych "większych" graczy byleby znów móc decydować o losie Polaków. Jakoś nie przypominam sobie żadnej która wyrosłaby sama ze swoim programem na polityczną potęgę po 2001 r. Pamiętacie Polska jest Najważniejsza, Ruch Palikota, LPR, Nowoczesną, Kukiz 15? Czyż nie taki był ich los? 

 

       Tak na marginesie to kuriozalne, że p.Petru lider partii Nowoczesna z którą wszedł wcześniej do Sejmu, nie wiedział nawet jak nazywa się założona przez niego nowa partia (Teraz!), którą to założył po opuszeniu poprzedniej formacji, a teraz pcha się na listy wyborcze z ramienia "konkurencji politycznej". Zagadką jest też dla mnie p.Giertych, który pomimo zarzutów o udział w pomocnictwie przy wyprowadzaniu środków z pewnej spółki i tym samym przywłaszczeniu 92 mln zł przez inne osoby (w 2020 r) nadal może starować do Sejmu (z listy PO, niedawnych "przeciwników politycznych", gdy sam z PiSem rządził), choć jeszcze 'niedawno' pokazywano jak mdleje przy zatrzymaniu w związku z zrzutami korupcyjnymi! Nie wspomnę już o spadochroniarzach politycznych, którzy z jednej partii przechodzą do innej a z tamtej znów do kolejnej, prawda p.Kamiński?


        Moja pamięć polityczna sięga od czasów Lewicy -rządów pana Buzka, Millera i prezydentury A.Kwaśniewskiego. Za tych rządów nie żyło mi się dostatnio (nie było dodatków socjalnych i całe życie na kredytach, które ciągle spłacali moi rodzice). Za pierwszych rządów PiSu razem z Samoobroną i LPRem też nic się nie zmieniło. Miałam raptem 250-300 zł stypendium socjalnego na studiach z powodu biedy😒 (co starczało na miesięczny bilet autobusowy i wyżywienie w postaci kanapek) a finansówka szukała forsy wszędzie, zwłaszcza na targach! Za czasów rządów PO też nie miałam na co liczyć-  stypendium na studiach właściwie takie samo a w 2012 r gdy już skończyłam i byłam bez pracy- jednorazowy zasiłek z Opieki w wysokości 200 zł na cały miesiąc na 5 osobową rodzinę! Gdy już owe studia skończyłam i nastała era PiS to też nie było i nie jest lepiej. Nadal nie mam nic i wcale nie żyje mi się dobrze.




Kolejne pytanie do polityków :

"DLACZEGO PAŃSTWO MOŻECIE DORABIAĆ DO POSELSKIEJ PENSJI PROWADZENIEM INNYCH DZIAŁALNOŚCI I ZASIADANIEM W RÓŻNYCH SPÓŁKACH ORAZ ODLICZAĆ KOSZTY NA PROWADZENIA BIURA *"WIDMA" A PRZECIĘTNY KOWALSKI, ŻEBY ZAROBIĆ TYLE CO WY ZA JEDNĄ KADENCJĘ POLITYCZNYCH KŁÓTNI, MA TYRAĆ NIEMAL DO ŚMIERCI I CIESZYĆ SIĘ, ŻE ZARABIA GWARANTOWANE OBECNIE 3 TYŚ POMIMO ROSNĄCEJ INFLACJI ?"

 

*takie biuro-widmo, ciągle zamknięte, jest w Lublinie, gdzie urzęduje poseł z Gdańska wybierany na liście lubelskiej.  
 
 
        Dlaczego politycy nie są wybierani w mieście gdzie faktycznie działają, tylko w takim gdzie mają większe szanse zostać wybranymi? Gdzie te jednomandatowe okręgi wyborcze p.Kukiz, których przeforsowanie pan zapowiadał?
 
      Dlaczego posłowie mogą dorabiać i to zwykle kilka razy więcej do głównej działalności (tzw.posłowie niezawodowi )?
      Poseł powinien być tylko posłem- jedna praca i jedno wynagrodzenie. W końcu jest urzędnikiem państwowym, który ma rządzić w imię ogólnego dobra a nie napychać kieszenie na potęgę, gdy naród ledwo może przeżyć. Nie zgadzam się na to żeby całe rodziny poselskie żyły jak pączki w maśle szafując stanowiskami po znajomości!
 
      I dlaczego posłów aferzystów chroni immunitet? W świetle prawa mogą robić przekręty, brać łapówki lub popełniać inne przestępstwa i mają być chronieni przed wymiarem sprawiedliwości? Jaka to sprawiedliwość (chyba ta z mojego wiersza co "chodzi drogą krzywą"! zob. Wiersze autorskie: Miasto Burzy i Miasto Grozy). Powinni odpowiadać za przewinienia jak każdy inny Polak a nie przewalać nasze pieniądze na trefne rządowe zakupy i nie odpowiadać z zarzucaną im korupcję!

 

 

 


Na koniec małe podsumowanie moich dotychczasowych "wyborów"


Wiecie dlaczego nie chcę głosować na nikogo?

Bo na kilku "wyborach" już się przejechałam!

 

       Pamiętam jak pierwszy raz mogłam głosować w wyborach powszechnych na partie polityczne. Nie wiedziałam wtedy na kogo oddać głos więc pomogłam sobie internetową ankietą "zbieżności" poglądów. I co wyszło? Ano to że po ok. 30% (+/-) poglądów miałam zbieżne zarówno z PO jak i PiS oraz Lewicą a najwięcej z PPP (Polską Partią Pracy), na którą ostatecznie oddałam swój głos, choć nawet nie wiedziałam kogo wybieram, bo programu żadnego z owych kandydatów nie znałam. Tak w zasadzie jest do dziś. 
 
      Znacie osobiście lub choćby programowo kogoś na kogo zamierzacie oddać głos w wyborach czy głosujecie na pierwszego na liście byleby tylko z tej partii?


      W wyborach prezydenckich w 2005 r poparłam kandydata PiS śp. L.Kaczyńskiego, dlatego że zapowiadał utrzymanie bezpłatnych kierunków studiów czemu przeciwny był premier Tusk, chcący żeby za kolejne kierunki obowiązywała opłata. Plan rządu był mi nie na rękę, bo chciałam studiować dodatkowy kierunek (który zakończyłam finalnie potem po pierwszym roku) stąd decyzja o pójściu w ogóle na wybory i oddanie głosu na tego, kto ma mi coś korzystnego do zaoferowania. Zresztą jako wegetarianka nie mogłabym poprzeć kandydata PO p. Komorowskiego ze względu na jego zmiłowanie do myślistwa i służebność wobec rzadu!


       W kolejnych wyborach w 2019 r. głosowałam na deputowanego do Europarlamentu z ramienia Kukiz'15 myśląc, że może świeża krew zmieni coś w funkcjonowaniu naszego państwa w Europie. Poseł się nie dostał do Brukseli, ale wszedł do Sejmu w tej mijającej już kadencji i pomimo mojego rozczarowania, że zasiada w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi chcącej ukrócić możliwość odbierania zwierząt przez organizacje prozwierzęce (jestem na nie, choć pewne regulacje być powinny), to jednak widzę, że nie jest najgorzej z jego działalnością, bo udziela się w mediach i pomaga ludziom w popularnym programie reporterskim, gdzie nagłaśniane są ludzkie dramaty.

      W kolejnych wyborach prezydenckich poparłam... kobietę! Tak zrobiłam to z rozmysłem w imię kobiecej solidarności i ukrócenia politycznego patriarchatu. Owa pani z listy SLD co prawda nie została prezydentem a nawet uzyskała dużo niższe poparcie niż w sondażach, ale nie z tego powodu czuje niesmak! Pani przeszła po tym fakcie na zupełnie przeciwną "barykadę" sceny politycznej stając się popularną redaktorką w rządowej telewizji i wychwalając za każdym razem swoich mocodawców z PiSu. Najbardziej rozsierdziło mnie to, jak porównała symbol błyskawicy niesiony na sztandarach Protestu Kobiet do nazistowskiej organizacji SS z powodu rzekomych podobieństw symboli! Oj droga pani Magdaleno! Ja też używam takiego S w podpisie i nigdy bym nie pomyślała, że ktoś może mi w ten sposób zarzucać integrację ze zbrodniczą ideologią! 
      Bardzo się zawiodłam na kobiecie, którą poparłam w imię feministycznego spojrzenia na świat. A jak tam pani kobieca solidarność niesiona na sztandarze w czasie kandydowania na prezydentkę lewicy? 
 
      Nie głosowałam w 2 turze w 2020 r. mając do wyboru przystojniaka z koalicji, który nie może sobie dać rady w zarządzanym przez siebie mieście i niezależnego ugodowca z PiSu, który podpisze niemal wszystko co zleci mu Prezes. Po co miałam znów źle wybierać?
 
 
      Zresztą byli tacy, którym nowo wybrany prezydent się nie spodobał i chcieli "jego wyborców" oddać innemu krajowi (parafrazując ówczesne wypowiedzi "spier......e na Ukrainę"!). 
 
 
     Pamiętacie ten hejt na Podlasie i Lubelszczyznę gdzie p.Duda miał większe poparcie niż p.Trzaskowski? Byli tacy (podobno autystycy- wierzę, bo muszę, choć to wygodne zrzucać wszytko na zaburzenia), którzy nawoływali do podpisywania petycji, by część Polski nie wchodziła już w jej skład! Na marginesie dodam, że Lubelszczyzna od zarania dziejów Polski wchodziła w skład Rzeczypospolitej przez wszystkie okresy jej trwania jako niepodległego państwa w przeciwieństwie do ziem zachodnich, przyłączonych dopiero po zabraniu tych terenów dzisiejszym Niemcom (wystarczy sprawdzić szkolny atlas historyczny). Będziemy się dalej licytować na polskość czy będziemy działać jak 1 naród dla dobra wspólnego?






Mam dość obiecywaczy oskarżających się nawzajem. Dość aferzystów, którzy przykrywają własne afery oskarżając przeciwników o przekręty. Dość hejterów, którzy nawzajem zarzucają sobie podżeganie do nienawiści! Tych wiecznie kłócących się (p)osłów, którzy sieją nienawiść między sobą i oskarżają się o to wzajemnie. Oglądając naszą polską scenę polityczną mam wrażenie, że jestem na sali sądowej gdzie "jeden złodziej zarzuca 2giemu, że ten kradnie"!

 

To moja relacja po obejrzeniu jednego z wywiadów w TVP. 
Zdaje się, że opublikowana na Insta 1-2 lata temu.

 

 

  

Nie wierzę w żadne przedwyborcze obietnice. Jak sama sobie nie poradzę to nikt mi nie pomoże!

Nie zamierzam głosować na nikogo, bo nikt nie reprezentuje w całości moich poglądów.

 

       Ktoś mi odpisał na Insta pod pewnym postem, że wybory to nie jest czekanie na księcia tylko wybieranie tego z kim nam najbliżej, ale ja wolę nie doczekać się na księcia zamiast wybierać ropuchę obiecująca, że kiedyś się w tego księcia zamieni.


      Przed wyborami wszyscy wszytko obiecują a po wyborach jak wiemy wychodzi różnie a mimo to ludzie wciąż głosują na tych samych polityków, niczym kobiety mamione wizją "zmiany" u swojego agresywnego partnera.  

      Ludzie! Jak ktoś zawiódł kilka razy to czy kolejnym nie zawiedzie? Mniejsi gracze na rynku sejmowym nie mają szans, bo ich głos nie jest słyszalny. Wiecie coś o Bezpartyjnych Samorządowcach uczestniczących w niedawnej debacie przedwyborczej? Bo ja nie! A wydaje się że do rzeczy mówili! Może byliby tą nowością w tych wyborach, która zmieniłaby układ na scenie politycznej (albo i podzielili los poprzedników)? Ale nikt ich nie zna, bo tacy jak oni mali, nie mają szans przebicia w mediach gdzie rządzą duzi. Ilu jeszcze takich ludzi/stowarzyszeń/partii jest, które nie mogą upowszechnić ogółowi swoich poglądów, bo nie mają siły przebicia w my ciągle wsłuchujemy się w obietnice tych, którzy nas zawiedli?

      Głosujecie wciąż za mniejszym złem z obu stron zamiast wybierać dobro. Trudno jednak wybrać to dobro skoro każda partia obiecuje, że to ona je zrealizuje!

 

Przypominam, że polityka (filozoficznie rzecz biorąc) to roztropna realizacja dobra wspólnego.

 

       Więc jeśli jesteście przekonani co do swojego kandydata to głosujcie. Jeśli jednak głosujecie "przeciw drugim" w myśl powiedzenia po lepszym panie, gorszy nastanie, to lepiej tak jak ja wstrzymajcie się od głosu. Skoro politycy mogą stosować w Sejmie wstrzymanie się od głosu podczas decydowania o ustawach, to dlaczego my jako wyborcy nie możemy? Głosowanie to prawo obywatelskie a nie narzucony obowiązek (w tym wyboru między jednymi pieniaczami a 2gimi), dlatego lepiej czasem nie podejmować decyzji niż podjąć błędną. Bądźcie zatem pewni swoich wyborów w imię dobra dla wszystkich (również tych o innych poglądach) a nie mniejszego zła!

  


  Refleksja na koniec



       Spośród wielu miejsc oblepionych plakatami wyborczymi to akurat wpadło mi najbardziej w oko - ul.Dolna Panny Marii w Lublinie. Co za kuriozum, że obok reklam biznesowych wiszą plakaty polityków i to z 2ch zwalczających się opcji a koło miejsca 'na reklamę' widnieje wykuty lub wypalony w murze  stary krzyż, który zapewne jest tu o wiele dłużej niż nowoczesność wkraczająca na te mury!

       Gdy spoglądam na ten naścienny wachlarz "opcji do wyboru" to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dziś wszytko jest towarem na sprzedaż. Sama powierzchnia reklamowa na budynku, który sądząc po elewacji jest tak stary, że może nawet pamiętać ostatnią wojnę światową, jest dostępna za pieniądze dla każdego, kto chce się tu wypromować. Pewnie można by było wrzucić tu reklamę sex shopu obok reklamy przedszkola czy też zakładu pogrzebowego i nikogo by to nawet nie zdziwiło.

 

 

Polityka tak samo jak wszystko inne stała się towarem a posłowie niczym marketingowcy prezentują swoje kandydatury wszędzie gdzie się da.



 

 

P.S.Myślałam że nic mnie już nie zaskoczy w dziedzinie designu a tu proszę! Kto chce taki kubek 😂





Decydujcie sami!



Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.