Pamiętasz była jesień...

 

      Znów przyszła jesień 😁 Uwielbiam tę porę roku, pewnie dlatego że sama urodziłam się we wrześniu i lubię jak słońce nie pali już nad horyzontem. 

      Co prawda dni są krótsze, noce chłodniejsze i częściej pada deszcz (czasami aż połowę kwartału 😖) ale i tak nie zamieniłabym jej na inną porę roku! Uwielbiam ten festiwal barw na drzewach i łagodne zachody słońca  w kolorze cotton candy!

 

     Znów jak co roku ogarnia mnie nostalgia- może to coś w powietrzu albo tęsknota za czasami minionymi, choć nie znosiłam początku każdego roku szkolnego ! Nie to żebym tęskniła za upałami czy nadmiarem czasu wolnego- po prostu nie mam za wiele dobrych wspomnień z czasów edukacji w szkołach poniżej studiów. 

 

      I choć już od pewnego czasu, urodzin nie liczę jako "miłego dnia" (raczej kolejny rok do trumny!) to i tak fajnie kojarzy mi się ten okres. Uwielbiam oczywiście jesień, gdy temperatura utrzymuje się na poziomie 18-22 stopnie i nie pada, a słońce chowa się za chmurami, dając łagodne światło. To optymalna dla mnie pora pod względem temperatury- jeszcze nie za zimno a już nie upalnie. Pamiętam jak od 2017r. już były cieplejsze jesienie. O dziwo w październiku a nawet na początku listopada chodziłam jeszcze w bluzie i futrzanej (sztucznej oczywiście !) kamizelce, co nigdy do tej pory się nie zdarzało. Wolę nałożyć bluzę i wbić się w zakryte sportowe buty na jesieni, niż w lecie pocić w bawełnianej koszulce !😓

 






      Jako, że nie mam weny twórczej do pisania postów, a dużo by pisać w tematach przemyśleniowych, nie miałam też ochoty a często również okazji (przez zajęty komputer!), żeby wstawić foty z ubiegłego roku!

      Ileż to orzechów w ubiegłym roku zagościło u mnie w domu! Sama trochę zebrałam ale 80% tego co na zdjęciu (+ 2x tyle co nie obfotografowane),  przyniósł ojciec zbierając gdzieś w dzikich rejonach podlubelskich nieużytków. Niestety wadą orzechów włoskich jest to, że po wyjęciu z zielonej łupiny są mokre i nijak nie można ich ususzyć! Próbowaliśmy na słońcu i w piekarniku i kiepsko wyszło! Trochę spleśniało a te z piekarnika w środku były... mokre! Najlepsze są orzechy od razu wyjęte z łupin i zjedzone po obraniu z mięciutkiej jeszcze skórki 😁 Smakują zupełnie inaczej niż znane ze sklepów "móżdżki" pokryte suchą, brązową, niedająca się zdjąć skórą! W tym roku już jakieś 2 średnie pudełka kartonowe "obdarzyliśmy" tegorocznymi zbiorami- szkoda tylko, że nie można nijak ich wysuszyć i niektóre już pleśnieją!😭






Paryski kloszard wersja sprzed roku. I tak jak zwykle co roku obiecuję sobie schudnąć... 





Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.