Co mnie wkurza-Sprzedawcy typu: "A co to za różnica?"/What's hacking me off? Another sad birthday!



                    Miał być długi post z cyklu "Co mnie wkurza...?", ale dziś ograniczę się tylko do wspomnień z minionego weekendu. Otóż znów mogłam zaśpiewać sobie Znowu jesteś stara... jako że kolejny rok do trumny przybył. Jako pierwszy prezent sprawiłam sobie śliczny różowy balonik za całe 1 zł z "Chińczyka"- bo jak szaleć no to szaleć...





                      Jak w każde urodziny po przekroczeniu pewnej granicy wieku, już nie ma przyjęcia z pompą nie mówiąc o torcie ze świeczkami, dlatego postanowiłam tym razem sprezentować sobie kawałek urodzinowego tortu. Dlaczego więc post o tym co mnie wkurza?
Ano dlatego:




                  "Ten wspaniale smakujący (i rozpadający się niestety) tort pochodzi z cukierni Williams w E.Leclerc w Lublinie.  Dobrze że przynajmniej był smaczny bo obsługa w postaci ciemnowłosej (chyba studentki) zasługuje na najwyższą naganę! Owa "pani" nie respektuje życzenia klientów narzucając swoje zdanie i chyba nie wie po co w ogóle pracuje przy obsłudze ludzi! 
                   Jako że w sobotę miałam URODZINY to postanowiłam chociaż raz sprawić sobie przyjemność w postaci zakosztowania kawałka tortu z renomowanej cukierni i zależało mi na tym by był idealny! "Uprzejma" sprzedawczyni najpierw poinformowała mnie że 100g to mniej więcej tyle ile pokrojony kawałek innego tortu. Odpowiedziałam więc że chcę 200g a ona od razu wbiła nóż w środek wybranego przeze mnie tortu żurawinowego i zrobiła "pierwsze cięcie ". Ja jej na to że chcę ten kawałek z chrupkami czekoladowymi i kawałkiem czekoladowego chipsa na górze a ona patrzy na mnie jak na ufo i mówi że musi ukroić z jednej albo drugiej strony od wcześniejszego cięcia - czyli z minimum chrupek albo w ogóle "pusty" kawałek. Mówię jej więc ponownie że wolę wskazaną przez siebie część a ona mi na to, że tamten to będzie 400g. Po czym bezczelnie wtrąca "A co to za różnica?" 
                   Dla mnie ku..a kolosalna bo skoro płace za kawałek tortu, który kosztuje 65 zł/kg (2 x drożej niż w innych cukierniach i marketach) to oczekuję że będzie nie tylko wspaniale smakował ale też elegancko wyglądał! 😠
                   Podirytowana zacisnęłam zęby i przystałam na jej propozycję bo nie chciałam już dłużej latać po całym mieście zważywszy na fakt że strasznie byłam głodna. Jakże wielkie było moje rozczarowanie gdy dostałam ledwo trzymający się kawałek tortu o gramaturze 135g zamiast 200! Założę się że wskazana przeze mnie śliczna część rodem z przepięknych instagramowych zdjęć ważyłaby nie więcej niż 250g! Wystarczyło tylko wbić nóż po drugiej stronie tortu. Co to za powiedzenie że nie da się ukroić inaczej skoro tort był cały? Niestety nawet wspaniały smak żurawinowy- orzechowego tortu z czekoladą nie skłoni mnie do powrotu do tamtej cukierni.😠"

          No właśnie- chyba niektórzy ludzie obsługujący gości nie mają pojęcia, że to klient płaci więc wymaga.  

                  Po co do cholery cukiernik robi ozdobny tort skoro wszystko jedno którą część sprzedawca wepchnie klientowi? Nie ma sensu robić ozdób bo i tak "ludzie wszystko zeżrą i jeszcze łaskawie podziękują", co za różnica któremu naiwniakowi jak i ile się ukroi tortu?!  W końcu w renomowanej cukierni nie wolno wybrzydzać, bo trzeba się cieszyć że w ogóle cię obsłużą- przecież nie wyglądasz jak 1 mln $ więc po co się przejmować twoim życzeniem?! Gdybyś była modelką, znaną aktorką lub bizneswoman w wielkim futrze to by sprzedawczynie skakały koło ciebie jak sztab makijażystów wokół Madonny.
                 Gdybym chciała kawałek "pustego" tortu to poszłabym do konkurencji za rogiem bo tam tylko takie gładkie czekoladowe mieli. Czy w tym 1nym cholernym dniu w roku nie zasługuję na to by się czuć dobrze i spełniać swoje jakże "wygórowane" zachcianki???
.
.
.
.
            Sorry ale szlag mnie trafia jak sobie pomyślę, że ja na co dzień musiałam znosić paniusie, którym to i owo się nie podoba i szeroko komentowały np. że "tamta bransoletka odpustowa, tam było taniej ... itp" a mnie nie można było powiedzieć "spier... gdzie indziej", bo przecież zależało mi na ich kasie! Ale skoro innym nie zależy na klientach to po co ja się staram być uprzejma? A właśnie... po to żeby nie walnąć z głodu jak nic nie sprzedam! STUDENTKOM NAJWYRAŹNIEJ WSZYSTKO JEDNO, BO JAK NIE TA PRACA TO INNA. W KAŻDEJ BRANŻY CHĘTNIE ZATRUDNIĄ BO PRZECIEŻ I TAK NIE PŁACĄ ZUSU!


Niech więc żyje branża gastronomiczna z przypadkowymi osobami w prestiżowym miejscu. Jak mawiał pewien klasyk "Alle....a i do przodu!" (sami wstawcie sobie pasujące słowo)!


1 komentarz:

  1. ja bym beznamiętnie podziękowała za NIE TEN KAWAŁEK
    i wyszła z lokalu - bez płacenia, oczywiście - bo
    mogłaś napomknąć, iż to ważny dla Ciebie Dzień -
    może byś "wzięła Ją na litość" - ale prawda jest
    taka, że masz prawo kaprysić, zamawiając - wszak
    po to jest zamówienie - wedle potrzeb Klienta,
    nie wedle resztek restauratora - i tyle w temacie!

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.