Tomasz Nocuń "Kuchnia wegetariańska prosta i zdrowa". Kontrowersyjna książka nie tylko o odżywianiu.

9/05/2021

 

        To 2ga z najbardziej "kontrowersyjnych" książek jakie przeczytałam w ubiegłym roku. 

 

         Na pierwszy rzut oka książka Tomasza Nocunia "Kuchnia wegetariańska prosta i zdrowa" to typowy by się chciało rzec, poradnik z przepisami kuchni wege...

          Nic bardziej mylnego! Przepisów tam jak na lekarstwo i to w dodatku sądząc po składnikach, jakieś nijakie w smaku, za to warstwa tekstowo -opisowa na temat wegetarianizmu jest ciekawa i wzbudza mieszane uczucia u czytelnika. Przynajmniej tak było w moim przypadku!

        Książka napisana została przez lekarza medycyny w 1995 r i może dlatego wiedza w niej zawarta wydaje się być hmmm... nieaktualna lub co najmniej wątpliwa w świetle najnowszych badań klinicznych i ustaleń naukowych. Na pewno wiadomości zapisane na kartach owej wegetariańskiej księgi są co najmniej dyskusyjne. 

        Jak widzę książka jest coraz wznawiana więc być może informacje, do których zamierzam się odnieść w tym poście zostały w jakiś sposób sprostowane lub uzupełnione. Tego nie wiem- przytaczam więc twierdzenia w niej zawarte, co do których mam wątpliwości, gdyż kłócą się z moją wiedzą popularnonaukową o odżywianiu w ogóle.



Zdjęcia z książki użyte na mocy prawa do cytatu .

 

 

 

 

 

         Zacznijmy od pewnych "nieścisłości" jakie znalazłam w tekście.

        Zdziwiłam się czytając pewne fragmenty, bo nie pokrywały się z moją dotychczasowa wiedzą o pewnych zagadnieniach. 

 

         Pierwsze co mnie uderzyło, to zakwalifikowanie w ramach gatunku człowiekowatych- małp! Zawsze mi się wydawało (a przynajmniej w czasach szkolnych), że małpy są człekokształtne ale ciągle daleko im do gatunków opisywanych jako człowiekowate- charakteryzujących się postawą pionową, rozwojem mowy, wyrabianiem narzędzi i chowaniem zmarłych.

        Wg uznanego uczonego antropologa R. Leakey'go (patrz post: Książki, które przeczytałam w 2020 roku, recenzje) do człowiekowatych zaliczamy obecnie 8 praprzodków człowieka w tym np. Denisowianina i Australopiteka. Tak też uważałam prze całe lata, dopóki nie zastanowił mnie ten fragment w książnice Nocunia. Najpierw uznałam że popełnił błąd, ale postanowiłam sprawdzić czy może nie ma racji?

        Tu jednak w sukurs przyszłam mi Wikipedia i okazało się, że moje wyobrażenie o człowiekowatych należy do kategorii "klasyczne, tradycyjne,"- lub krótko mówiąc "konserwatywne". Istnieje jeszcze liberalna linia kwalifikująca stworzenia takie jak orangutan, szympans, i goryl w rodzinie człowiekowatych. Przyznam, że o tym kompletnie nie wiedziałam, choć stale staram się poszerzać swoją wiedzę.

       No cóż nie będę się sprzeczać z naukowcami, bo nie wiem jak jest naprawdę (nie jestem biologiem, przynajmniej dyplomowanym, choć przebujałam się w LO w klasie biol-chem 🙈) , więc nie zakwalifikuje tego stwierdzenia w książce jako błędnego.



 

 

Drugie zagadnienie dotyczyło popularnych "pobudzaczy" jak kawa i herbata.

Tu pojawia się pytanie- " Czy Metyloksantyny wpływają na powstanie raka piersi ?"

 

          O wpływie metyloksantyn na powstawanie raka piersi niestety nic nie wiem bo i dane w necie nie są jasne i łatwo dostępne- nie jestem w stanie zrozumieć tego naukowego fachowego języka, choć w leczeniu raka pomocne są wg naukowców przeciwutleniacze, które przecież posiadają zaliczane do grupy metyloksantyn - kawa i herbata.

          Dziwi mnie opisana zależność w stosunku do kawy i herbaty o której mówi dr Nocuń, bo ciągle spece od żywienia trąbią, że kawa nie tylko pobudza zmęczony organizm do działania, przyspiesza metabolizm i wspomaga odchudzanie ale też jako źródło antyoksydantów pomaga w prewencji raka jelita i cukrzycy (patrz artykuł "Kawa – wschodząca gwiazda prewencji chorób") 

 

          Herbata  natomiast w każdej odmianie ma przeciwutleniacze - więc powinna chronić przed rakiem a nie pomagać mu się rozwijać! Zwłaszcza jeżeli chodzi o zielona herbatę, to specjaliści od zdrowego żywienia zalecają jej picie właśnie w celu obrony organizmu przed starzeniem i chorobami- jako jeden z cudownych środków na długowieczność (zwłaszcza w Azji).

 





          Przy tym rozdziale normalnie padłam trupem, bo podważył moją całą dotychczasową wiedzę na temat tłuszczy roślinnych!

        O ile mogę się zgodzić z doktorem, że orzechy to świetne źródło zdrowych tłuszczy, które lepiej się konsumuje, niż wypijanie łyżki oleju (ja czasem tak robię by uzupełnić Omega 3 gdy nie jem sałatek), to niestety wiadomości na temat wpływu tych roślinnych tłuszczy na organizm zmroziły mi krew w żyłach i wywołały falę wielkiego oburzenia wewnątrz szarych komórek!


       Naprawdę po raz 1szy się spotkałam ze stwierdzeniem, że to tłuszcz roślinny powoduje miażdżycę  (sądziłam że zwierzęcy) oraz przetłuszczanie się skóry (to nie hormony?)






        Na temat wpływu tłuszczów w diecie chorych na raka można poczytać choćby na stornie Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej, w poście Oleje roślinne w diecie pacjenta z chorobą nowotworową.

        Informacje tam zawarte nie potwierdzają słów pana doktora, które i mnie wydają się nie tylko kontrowersyjne ale całkiem sprzeczne z wiedzą na temat zdrowego żywienia i wpływu "dobrych tłuszczy roślinnych" na organizm. 

 

        Szkoda, że lekarz nie podał ŻADNYCH odnośników bibliograficznych. Ba! Cała książka ich nie zawiera dlatego trudno wnioskować skąd dr Nocuń posiadł taką a nie inną wiedzę i gdzie jest na nią poparcie w postaci przytoczonych badań naukowych? (być może nowsze wydania książki są o  nie uzupełnione, ale tego nie wiem)

 

 

Ciekawe, że są miejsca, w których autor zdaje się sam sobie zaprzeczać.

       Taka sytuacja ma miejsce np. w rozdziale, w którym pan Nocuń przestrzega przed używaniem przypraw, jako substancji nadmiernie pobudzający apetyt (przez co jemy więcej i tyjemy).

       W jego przepisach natomiast widzimy, że powinno się znaleźć w naszym gaże przynajmniej kilka przypraw- więc jak to jest? Wolno ich używać czy nie?



 

 

 

         Są jednakże  tej książce również ciekawe (i nie kontrowersyjne, lecz znane) treści jak choćby rozdział o "zdrowiu psychicznym" i wpływie konsumpcjonizmu na nasze życie.

         Na uwagę zasługują też rozdziały poświęcone zjawisku "smug chemicznych" i roli pieniądza i banków w "rządzeniu światem".

         Zalatują one wszak teoriami spiskowymi, które tak chętnie czytamy kiedy rzeczywistość nie działa tak jak powinna. Nie sposób jednak się nie zgodzić z doktorem, że wielkie koncerny nie do końca mówią ludziom prawdę na temat swoich produktów by bogacić się ich kosztem.

        O ile rozdział o bankach jest świetnie napisany i logiczny (w końcu właściwie jako jedyne bogacą się na tym że niczego nie wytwarzają... prócz dłużników), to rozdział o smugach kondensacyjnych (chemtrals) jest kolejnym alternatywnym sposobem na pokazanie rzekomych machlojek "tych co rządzą światem"; które toczą się za naszymi plecami. 

       Nie powiem- na chwilę ów rozdział zmusił mnie do szukania ukrytego dna w otaczającej rzeczywistości i sama nawet się zastanawiam nad prawdziwością tez tam zawartych. Wszak ja też obserwuje czasem smugi na niebie powstałe z niewiadomych przyczyn (samoloty latają o wiele dalej od miejsca gdzie pojawiają się smugi), ale nie wykluczam, że to zjawisko może mieć charakter naturalny. Zgodzę się jednak że pogoda przynajmniej w Lublinie zaskakująco czasem rozmija się z prognozą w TV (wszak jak to się mówi "Telewizja kłamie!"- wg mnie najczęściej dotyczy to właśnie pogody!).

 

 

PODSUMOWANIE: Polecam przeczytanie tej książki osobom, które lubią teorie spiskowe i szukają alternatywnych sposobów tłumaczenia zjawisk zachodzących na świecie. Nie polecam tym, którzy szukają fajnych dań wege- takich tu niestety nie ma a sam tytuł jest wielce mylący! Osobiście uważam że książka jest "zbyt fantastyczna " by wierzyć autorowi na słowo. Brakuje źródeł bibliograficznych, które powinny się znajdować w każdej pozycji książkowej, zwłaszcza jeżeli pisze je osoba z wykształceniem wyższym!



Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.