Koronawirus mnie ubiegł... czyli moje przemyślenia na temat higieny i zachowań ludzkich sprzed pandemi i "poprawy" ich stanu już w nowej rzeczywistości

6/25/2020


          Muszę przyznać, że moja abstynencja postowa nie miała związku z niechciejstwem jakie od kilku miesięcy mnie ogarniało gdy zdałam sobie sprawę, że muszę napisać kilka długich postów z etykietą "narzekania", ale została wymuszona przez zaistniałą pandemię, która zmusiła instytucje kultury, takie jak biblioteki do zamknięcia swoich podwojów. Co za tym idzie odcięto mi dostęp do netu i nie mogłam na bieżąco dodawać postów (bo korzystałam z kompa w bibliotece). Jedynie częściowe wzmianki pojawiały się w postach na Insta ale tam nie da się wyczerpać tematu bo ilość znaków jest mocno ograniczona.
         Jeszcze 4 miesiące temu miałam pisać o tym co mnie wkurza w ludzkich zachowaniach z brakiem higieny na czele i tak oto koronawirus wymusił zmianę (wg mnie powierzchowną) mentalności ludzkiej w tym zakresie, więc powinnam teoretycznie się już nie czepiać, że np. ludzie macają pieczywo gołymi łapami w marketach i nie myją rąk po wyjściu z toalety,... ale jednak nie dam za wygraną, bo głupota ludzka jest oporna na nakazy higieniczne!







           Wstawiam rozważania jakie przyszły mi na myśl patrząc na zachowania ludzkie związanymi z zagrożeniem jakie niesie ze sobą wirus. Te posty pojawiły się na Instagramie w ciągu kilku miesięcy, ale nie mam zasięgów jak Kylie Jenner toteż pewnie może ze 2 osoby na krzyż je przeczytały i mogły się zastanowić nad tym co tam napisałam.


 Liczę na to, że skoro już to czytasz, ty który poszukując info o wirusie, tu zabłądziłeś/aś, to wyciągniesz własne wnioski po tej lekturze.

 



[Post z 24.03.2020.]  

          Zostań w domu jak to łatwo powiedzieć, kiedy się ma bezpieczne schronienie, w którym można przebywać bez obaw, że dopadnie nas śmiercionośny wirus (albo coś gorszego 😑). 

         A co z bezdomnymi, którzy domu nie mają i koczują gdzie popadnie, nie zawsze w sanitarnych warunkach? Co z ofiarami przemocy domowej, dla których dom nie jest bezpiecznym azylem, w którym mogą się schronić, a wręcz przeciwnie? Czy ktoś pochylił się nad ich losem w czasie pandemii Covid19 ? 
         Kiedy widzę w TV te spoty reklamowe celebrytów, którzy zachęcają w imię dobra ogólnego do pozostania w domu, to krew mnie zalewa bo nie dla każdego zamknięcie w 4ch ścianach ( jak się je ma 😑) to: "kreatywna zabawa, jednoczące czelendże czy czas na zacieśnianie relacji rodzinnych"!
         Oczywiście nie twierdzę, że powinniśmy działać irracjonalne i narażać się na potencjalne zakażenie "uciekając z domu", ale przestańcie chrzanić że "najgorszą karą przebywających w zamknięciu domowym jest niemożliwość pójścia na imprezę ze znajomymi!    

           
           Co władza i liczne organizacje robią [teraz: robiły przynajmniej na początku lockdownu] dla tych, którzy z różnych względów nie mają fizycznie gdzie się podziać lub przebywając pod jednym dachem z agresorem chcieliby uciec jak najdalej, ale nie mogą?  W TV widzę tylko górnolotne słowa o pomocy dla wybranej części społeczeństwa - pracujących! [dotyczyło Tarczy Antykryzysowej nr.1]


          A co z tymi, którzy żyją na tzw."marginesie społecznym" i w dobie zagrożenia epidemiologicznego skazani są na łaskę innych? Zamknięte są jadłodajnie a ośrodki wsparcia dla osób dotkniętych przemocą nie działają jak należy (choć wcześniej też tak było 😑). Gdzie bezpieczne schronienie przed wirusem mają znaleźć osoby najsłabsze ?  Widocznie jak to już w historii bywało "Przetrwają najsilniejsi " (albo najbogatsi 😑)...


 

  

🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻


[Post z 04.04.2020.] 

           To miał być optymistyczny post chwalący postępowanie społeczeństwa w czasie pandemii, ale po wczorajszej wizycie w hipermarkecie [ tj.03.04.2020]; po obostrzeniach, muszę dorzucić łyżkę dziegciu!
                        Przejdźmy do pozytywów (o ile tak można w ogóle powiedzieć w obecnej sytuacji):

                                 
👇👇👇👇👇

    Nareszcie społeczeństwo zaczęło przykładać wagę do higieny osobistej, bo z tym bywało czasem ciężko! Wcale nie mam tu na myśli wątpliwych woni rozsiewanych podczas letnich upałów, ale częste mycie rąk i używanie jednorazowych rękawic, przy nakładaniu pieczywa. To z pewnością duży plus na korzyść zmniejszenia rozprzestrzeniania się patogenów. 

                 Wyobraźcie sobie, że do tej pory nie każdy wychodząc z toalety mył ręce 😨- (pomijam już fakt, że bakterie fekalne są obecne nie tylko na desce toaletowej ale i na klamkach od drzwi kabiny, za które się łapie opuszczając ów przybytek 😑)- a potem szedł "w świat " i nie wiadomo czego dotykał po drodze! Jaką mogliście mieć pewność, że taki "osobnik" nie macał w sklepie takimi brudnymi rękami chleba, który zamierzaliście kupić?
                 Dobrze, że od jakiegoś czasu pieczywo jest pakowane w sklepach od razu przez personel [Edit: było do Maja przynajmniej w Lidlu], bo znając ludzką naturę, pewnie i w czasie pandemii byliby tacy, którzy mieliby gdzieś nakazy sanitarne 😑

    EDIT: 25.06- Nadal są tacy, którzy mają gdzieś wymogi sanitarne.  Pieczywo znów jest dostępne luzem; nie każdy dezynfekuje ręce jak wchodzi do sklepu a potem "brudnymi" rękami bez rękawic, (których już nie ma w niektórych sklepach nawet do nakładania pieczywa!) wkłada bułki do foliówki! Widziałam taki obraz już po zniesieniu obostrzeń w czerwcu!

                Pamiętaj "BUŁKI NIE UMYJESZ"- więc zastanów się zanim ją weźmiesz z półki gołą ręką (w każdym czasie, nie tylko podczas pandemii Sars-Co2).


    [cd. które na Insta ze względu na ograniczenia wielkości posta, się nie zmieściło] :
                 Pominę tu wątpliwości natury ekologicznej związane z używaniem plastikowych rękawic czy woreczków bo to nie jest post o ekologii, ale już jakiś miesiąc przed lockdownem 
    (w marcu) gdy jeszcze zasięg epidemii (a później pandemii) nie był jeszcze tak rozległy, zastanawiałam się czy nie iść do marketu ze swoimi rękawicami wielorazowego użytku! (chodziło o troskę o środowisko i higienę a nie o koronawirusa, bo ten jeszcze nie był tematem nr 1 w Polsce!)     
                  Zastanawiałam się też czy będą na mnie przetrzeć jak na wariatkę kiedy będę wyciągać swoje rękawice z torby i nimi wkładać pieczywo do papierowych torebek, tak by "oszczędzić" trochę środowisko i nie przyczyniać się do jego zaśmiecania plastikiem jednorazowego użytku w postaci sklepowych rękawic, które nie zawsze nawet były w sklepie?
                       
                   Koronawirus mnie ubiegł i wymusił obowiązkowe stosowanie rękawic dla wszystkich w sklepach, co poprawiło 'stan higieny zakupów' Polaków, którzy już nie zanieczyszczali pieczywa bakteriami na gołych rękach.
                   To że sami jedzą 'brudne' pieczywo to ich sprawa ale oni tymi gołymi łapami wkładają chleb do krajalnicy ogólnodostępnej w sklepie a tam nie czyści się jej po każdym użyciu! Śmiem twierdzić, że bakterie mogą przejść z chleba branego brudnymi łapami i osiąść na maszynie i "przykleić się" potem do chleba który tam umieściłam posługując się przy tym rękawicami!
                    Zastanawiam się także co personel robił (przynajmniej za czasów sprzed pandemii) z pieczywem które ktoś nabrał w woreczek i zostawił na sklepie bo się rozmyślił? Czy nie trafiało z powrotem do półki w regale na pieczywo by można było je powtórnie sprzedać?
                    Dlaczego mam jeść zanieczyszczony chleb przez kogoś nieodpowiedzialnego, kto nie zastanawia się, że może kogoś innego czymś zarazić poprzez takie postępowanie? Żółtaczka typu A czyli choroba "brudnych rąk" tak właśnie może się przenosić (nie mówiąc o innych wirusach czy bakteriach)!


    O braniu pieczywa "gołymi łapami " możesz przeczytać w poście pt." Co nas wkurza, co nas denerwuje"



                 Wymóg korzystania z plastikowych środków ochrony osobistej miał też swoje negatywne skutki bo mnóstwo zużytych tego typu produktów można było spotkać na ulicach, nie koniecznie w koszach na śmieci! Nawet w czasach "zarazy" ludzie nie wiedzą gdzie wyrzucać śmieci, tak by nie tylko nie niszczyć środowiska ale też nie szkodzić sobie!




                                
    👇👇👇👇👇

    Największy zysk na zahamowaniu ruchu "podróżniczego" na świecie zyskuje sama planeta Ziemia, przeciążona dotąd smogiem i efektem cieplarnianym. 

                 Nie jest to oczywiście sytuacja idealna z punktu widzenia dobrostanu ludzi- wiele branż w tym lotnicza i turystyczna przeżywa kryzys związany z obostrzeniami wprowadzonymi z związku z epidemią wirusa, i niebawem może stanąć na krawędzi bankructwa. Co za tym idzie wielu ludzi straci pracę i środki do życia 😧 Może kiedy wirus zaniknie, niektóre branże wyhamują i wprowadzą ulepszenia technologiczne, co pozwoli na redukcję CO2 i poprawi klimat planety.
    [cd. które pominęłam na Insta ze względu na ograniczenia wielkości posta] :  
                 Może kiedy wirus zniknie niektóre branże wyhamują (choćby odzieżowa produkująca towary w nadmiarze) i wprowadzą ulepszenia technologiczne, co pozwoli na redukcje CO2 i poprawi klimat planety do tego stopnia, że klęski żywiołowe nie będą dokładały swoich 3ch groszy do ogólnej katastrofalnej sytuacji, w jakiej znajdują się obecnie wszystkie gatunki współdzielące Ziemię?

                                     
           👇👇👇👇👇    

    Niewątpliwie introwertycy i ludzie, których dotyka na co dzień np. mobbing ze strony "kolegów" ze szkoły czy z pracy, będą mogli na jakiś czas oderwać się od przymusu przebywania w towarzystwie, którego nie znoszą. 

                Bez zbędnego tłumaczenia będą mogli (a nawet musieli) zostać w bezpiecznym domu i nie będą zmuszeni znosić codziennego stresu związanego z obcowaniem z ludźmi którzy uprzykrzają im życie. [Pominę tu internetowy hejt, lekcje on line itp. z przyczyn jak w przypadku ekologii]

                Dodając łyżkę dziegciu do swojej wypowiedzi muszę stwierdzić, że przepisy swoją drogą a rzeczywistość swoją 😑. Niby w marketach ma być 3 osoby na 1 kasę (czynną?) a wczoraj [tj.03.04.2020] było ok. po 5 w kolejkach do większości kas i jakieś 3× więcej pałętających się po sklepie. Jak zwykle ludzie przechodzili obok siebie, mijając się w alejkach w odstępie często 20 cm a nie 2m. Co z tego, że z głośników leciał komunikat o konieczność zachowania wymaganego odstępu, skoro nikt nie kontrolował ilości ludzi przebywających w markecie - choćby podczas wchodzenia i wychodzenia jak w małych sklepikach? 
    EDIT: To było podczas nakazu: 3 osoby w kolejce do każdej kasy z zachowaniem 2 m dystansu społecznego; w czasie kiedy nie było jeszcze obowiązku zasłaniania ust i nosa w miejscach publicznych!
                    

    🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻

      

    [Post z 28.04.2020]

               No właśnie? Dlaczego niektórzy ludzie pomimo nałożonych restrykcji sanitarnych i zagrożenia śmiercią z powodu możliwość złapania wirusa wywołującego Covid19 , sami się dobrowolnie narażają na zakażenie ignorując nakazy? 

              Oprócz 'uprzywilejowanych' osób, które ze względów zdrowotnych lub funkcji jakie sprawują, nie muszą zakrywać twarzy, jest także grono tych, którzy świadomie ignorują nakaz zasłaniania nosa i ust, tylko po to by dać upust swoim nałogom lub pokazać innym, że się nie boją o swoje zdrowie! 
              Kilka dni temu [Edit: było to w kwietniu] podczas półgodzinnego wypadu do banku i z powrotem, zdążyłam minąć na ulicy kilku palaczy, którzy mieli gdzieś moje i swoje bezpieczeństwo sanitarne, bo mijali mnie ze zdjętą maseczką i papierosem w ustach (lub ręku )! Zdarzyło mi się też widzieć ludzi wracających ze sklepu i jedzących po drodze- oczywiście ze zdjętą maseczką, której nie założyli nawet wtedy kiedy mnie mijali w odległości kilkunastu centymetrów idąc tym samym wąskim chodnikiem! 
               Niektórzy również wychodząc na spacer z psem nie zakładają maseczki bo przecież "Idą tylko pod blok" - pod najbliższych krzaczek! Tylko co by było gdyby po drodze minęli zakażonego sąsiada, który by o swojej chorobie nawet nie wiedział bo przechodzi ją bezobjawowo? 
              Nie wspomnę już (a może 😑) o ludziach noszących cały czas tą samą jednorazową maseczkę, tylko po to, by nie dostać mandatu za jej brak ? Takich znam osobiście i nie jestem im w stanie wytłumaczyć korzyści z przestrzegania zaleceń sanitarnych bo ekonomia jest ważniejsza (przecież nie będą za każdym razem kupować nowej maseczki bo to kosztuje a wielorazowa jest droższa 😣)! Niektórzy nawet nie zadają sobie trudu uświadomienia, że takim zachowaniem robią krzywdę samym sobie i szkodzą innym. 
             Skoro im samym nie zależy na zdrowiu i bezpieczeństwie to dlaczego inni mieliby na nich uważać? Dlaczego ja (choć mam całoroczny nieżyt nosa i co chwilę muszę sięgać po chusteczkę a tym samym odsłaniać nos gdy 'prawnie' nie wolno) muszę zakrywać nos i usta, a palacze nie? Czyżby byli kolejną "kastą uprzywilejowaną" w społeczeństwie, która może więcej niż ci którzy nie palą?
            Nie słyszałam żeby zwolnienia z konieczności zasłaniania nosa i ust [Edit: w obowiązkowym czasie nakazu, w KWIETNIU] dotyczyły ludzi palących i jedzących po drodze ze sklepu 😑😕 . 

    P.S. Na zdjęciach są osoby 'przyłapane' przeze mnie podczas owego spaceru [EDIT: w okresie gdzie koniecznością było zasłanianie usta i nosa w miejscach publicznych w miesiącu KWIETNIU]. Być może część z nich była zwolniona z obowiązkowego zakładania maseczki ale na pierwszy rzut oka trudno to stwierdzić bo są to osoby w większości młode w zwykłych strojach! Z powodu kiepskiej jakości zdjęć identyfikacja tych osób jest znacznie utrudniona 🙈.  

    Palacze




     

    Staruszkowie

     

    Głodomory


     


    Jak skutecznie walczyć z koronawirusem kiedy nie stosujesz się do nakazów ?


               Ano nijak.... bo nic ci nie pomoże jeżeli sam sobie nie pomożesz i dobrowolnie będziesz się narażać na zachorowania ignorujące zalecenia. Jeżeli masz postawę typu "Mam wszystko w  d... bo przecież i tak nie znam nikogo kto choruje" albo uważasz że info o wirusie to spisek mediów, to  nie wymagaj od innych by zachowywali się "poprawnie" by ciebie nie zarazić 😒





    Brak komentarzy:

    Obsługiwane przez usługę Blogger.